Wicepremier Ukrainy Ołeksij Czernyszow zaapelował do Ukraińców, aby wracali do kraju. – Brakuje nam specjalistów. Jeśli mężczyźni nie są gotowi służyć w wojsku, mogą zaoferować ojczyźnie umiejętności zawodowe. Zdecydowaną większość jesteśmy w stanie ochronić przed obowiązkową służbą wojskową – zapewnił minister jedności narodowej.
Ukraińcy obawiają się mobilizacji
Wypowiedzi polityków nie uspokoiły obaw Ukraińców, którzy w obawie przed kolejną falą mobilizacji nie chcą wracać do kraju. Strach przed przymusowym wcieleniem do wojska potwierdza fakt, że ukraińskim słowem roku została „busyfikacja”. W wolnym tłumaczeniu oznacza to przymusową mobilizację przeprowadzaną w błyskawicznym tempie, często z wykorzystaniem busów do transportu mężczyzn zatrzymywanych na ulicach.
Niepokój dodatkowo zaostrzyły zapowiedzi deputowanego Ołeksija Honczarenki, który w październiku 2024 roku ogłosił plany zmobilizowania 160 tys. osób. Również słowa rzeczniczki wojsk lądowych Sił Zbrojnych Ukrainy, Natalii Kindratyw, wzbudziły niepokój – poinformowała ona, że według najnowszych danych do poszukiwań za unikanie służby wojskowej zgłoszono już ponad 500 tys. obywateli.
Rosyjska propaganda wykorzystuje strach
Od dłuższego czasu w mediach społecznościowych oraz wśród obywateli krążą pogłoski, jakoby władze planowały obniżenie wieku poboru do wojska do 18 lat. Informacje te szybko podchwyciła rosyjska propaganda, rozpowszechniając fałszywe doniesienia, że Polska rzekomo przygotowuje się na napływ kolejnej fali uchodźców.
Prokremlowscy propagandziści twierdzili, że matki obawiające się o bezpieczeństwo swoich synów miałyby próbować wysyłać ich do krajów Unii Europejskiej, a na granicy Polski mogłoby wkrótce pojawiać się nawet 150 tysięcy osób dziennie. Te informacje zostały jednak stanowczo zdementowane przez Straż Graniczną. Rzecznik prasowy Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej, kpt. Dariusz Sienicki, zapewnił, że nie odnotowano żadnych takich przypadków.