Anastazja Oleksijenko, Wprost Ukraine: Dlaczego zdecydowała się pani na przeprowadzkę do Polski?
Tetiana Lytvynova: Jestem z Ukrainy, z Kramatorska. Mieszkam w Polsce od 7 lat, ale wciąż pamiętam jak się tu przeprowadziłam. Najbardziej zapamiętałam moment swojego ślubu.
7 czerwca, rok 2014, Ukraina, Kramatorsk, inauguracja nowego prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki, a nad moim domem latają pociski.
W tym samym roku rozpoczęłam pracę jako nauczycielka w szkole podstawowej, ale już w 2015 roku skończyłam studia i przeprowadziłam się z mężem do Polski.
Co było najtrudniejsze podczas adaptacji w nowym kraju?
Najtrudniejszą rzeczą na początku było zdobycie zaufania wśród Polaków. W 2015 roku polscy obywatele obawiali się obcokrajowców. Z tego powodu trudno było wynająć mieszkanie i znaleźć pracę.
Jak wyglądały początki?
Przez długi czas pracowałam z mężem w fabryce produkującej leki. Później rzuciłam pracę i pracowałam jako hostessa, rozdawałam ulotki. Przez długi okres nie mogłam znaleźć lepszej pracy.
Co się zmieniło, że w końcu się udało?
Zdałam sobie sprawę, że zasłużyłam na lepsze życie i zaczęłam szukać pracy w biurze. Sytuacja z językiem polskim była trudna, ale byłam bardzo pewna siebie. I tak bez znajomości języka znalazłam pracę w firmie transportowej, gdzie potrzebny był spedytor i rekruter ze znajomością języka rosyjskiego i ukraińskiego.
Wtedy zaczęłam uczyć się pierwszych kroków legalizacji cudzoziemców w Polsce. Później zatrudniłam się w agencji pracy, gdzie w pełni zaangażowałam się w legalizację obcokrajowców. Nie ma sytuacji beznadziejnych, jedyną beznadziejną sytuacją jest śmierć.
Wtedy zdecydowała się pani pomagać imigrantom w Polsce?
Do oficjalnego otwarcia mojej firmy było jeszcze daleko, ale już rozpoczęłam swoją drogę formacji i samorozwoju. W tym czasie wydałam mój pierwszy przewodnik – poradnik dla migrantów dotyczący legalizacji pobytu w Polsce. W tamtych czasach i przez długi czas pomagałam udzielając bezpłatnych konsultacji. Na Instagramie zaczęli pojawiać się pierwsi czytelnicy.
Obecnie pani profil obserwuje na Instagramie 18 tysięcy osób. Jak udało się zebrać tak dużą publiczność?
Mój blog rósł naturalnie. Wiele osób przenosiło się do Polski. Rozmawiałam na swoim blogu o legalizacji, o świadczeniach, o przedszkolach. Często moi czytelnicy przechodzili ze mną wszystkie etapy.
Kiedy narodził się pomysł, by napisać książkę dla migrantów?
W marcu tego roku otworzyłam własną firmę, aby pomóc migrantom w Polsce w adaptacji i legalizacji ich pobytu. Następnie zaczęłam przygotowywać książkę „Damy radę w Polsce” – jest to zbiór doświadczeń moich i klientów dotyczących wszystkich sytuacji życiowych w Polsce. Ta książka jest napisana bez lania wody, w stylu komiksów i diagramów. „Krótko, jasno i zrozumiale” – tak mogę opisać moją książkę.
To 12 rozdziałów, z których można dowiedzieć się o pierwszych etapach adaptacji, wypłatach, placówkach oświatowych w Polsce, legalnym zatrudnieniu, legalnym pobycie, biznesie, samochodach, macierzyństwie, niepełnosprawności, małżeństwie. Jest też osobny rozdział dla obywateli Ukrainy, którzy przybyli do Polski po 24 lutego.
Dla kogo jest ta książka?
„Damy radę w Polsce” jest dla tych, którzy dopiero przyjeżdżają do Polski, aby mieć ogólne pojęcie o życiu w Polsce, a także dla tych, którzy są w Polsce od dłuższego czasu i jeszcze nie wiedzą, jak prawidłowo zalegalizować ich pobyt lub otworzyć swój biznes.
Skąd tytuł „Damy radę w Polsce”?
Książka nosi dosłownie tytuł „Damy radę w Polsce z TLytvynova”, co dla mnie oznacza dla wszystkich migrantów możliwość ogarnięcia problemów i trudności w Polsce razem ze mną. Już ponad 200 osób kupiło tę książkę i razem ze mną ułatwiają sobie życie w Polsce.
Gdzie ludzie mogą zapoznać się z książką?
Na mojej stronie na Instagramie jest bezpłatna wersja demonstracyjna tej książki, 43 strony książki są otwarte za darmo. Każdy, kto chce, może zapoznać się z materiałami i treściami tam zawartymi.