Anastasiia Bohdan, „Wprost Ukraina”: Skąd wziął się tytuł twojego nowego albumu?
Myron Kopczyński: Tytuł albumu „Pielgrzymi” jest swego rodzaju nawiązaniem do tytułu poprzedniego projektu „Pielgrzym”. To była moja decyzja, ponieważ na nowej płycie znajdą się dwa utwory z poprzedniego albumu, tylko przerobione. Są to „Borysfen” i „Ja tutaj”. Dodaliśmy też jeden nowy utwór, „Ściany” i stworzyliśmy następującą oprawę muzyczną: na początku i na końcu albumu dodaliśmy intro i outro. Ogólnie rzecz biorąc, cały album jest kompletnym dziełem muzycznym. Trzeba słuchać utworów od początku do końca, jeden po drugim, ponieważ wydają się one wzajemnie uzupełniać. Chciałem mieć pewność, że te utwory nie są oddzielnymi całościami, ale łączą się ze sobą. W końcu chodzi o tę samą historię. Myślę, że mi się to udało.
Jak długo ty i twój zespół pracowaliście nad albumem?
Niestety bardzo długo. Poprzedni projekt zakończyliśmy 10 grudnia ubiegłego roku i niemal natychmiast zaczęliśmy przerabiać poprzednie dwa utwory i pracować nad nową płytą. Zajęło nam to prawie siedem miesięcy. Myślę, że to długo jak na pięć utworów, mimo że nad niektórymi pracowaliśmy równolegle. Wynika to z moich ograniczonych zasobów, ponieważ w pełni sam sfinansowałem powstanie albumu. Oczywiście chciałbym, żeby wyszedł szybciej, ale stało się jak się stało. Mam nadzieję, że prace nad kolejnymi pójdą sprawniej
Co zainspirowało Cię do stworzenia albumu „Pielgrzymi”?
Przede wszystkim moje własne doświadczenia związane z wojną, a także depresja wywołana początkiem inwazji na pełną skalę. Niektórzy przyjaciele żartują, że nie inspiruję się pozytywnymi wydarzeniami, a raczej czymś smutnym. Właśnie to sprawia, że chcę coś napisać. „Borysfen” to piosenka o wojnie, którą pisałem przez około półtora roku czy dwa lata. Zacząłem ją, gdy zmarł mój ojciec. Włożyłem w nią swoje uczucia, ale nie mogłem jej skończyć. Po wybuchu wojny doświadczenie utraty ojca zostało pogłębione przez świadomość, że teraz, ze względu na dużą liczbę ofiar śmiertelnych w Ukrainie, wielu ludzi czuje to samo. I to również skłoniło mnie do ukończenia tej piosenki.
„Ja tutaj” opowiada ogólnie o stracie ukochanej osoby. Jest o tym, jak zmienia cię ona na zawsze, alienuje od innych ludzi, którzy nie doświadczyli czegoś takiego. Głównym przesłaniem tych piosenek jest to, że wciąż trzeba iść naprzód, nie zamykać się przed całym światem z powodu straty. Dążyć do celu i ostatecznie pozostawić po sobie ślad na tym świecie. „Ściany” dotykają moich osobistych doświadczeń, depresji, która początkowo nie była spowodowana wojną, ale podobnie jak „Borysfen”, ten utwór narodził się z jej powodu. Wojna jest głównym motywem albumu.
Jakie emocje chciałbyś wywołać u słuchacza swoimi utworami?
Muszę zaznaczyć, że w pierwszej kolejności nie chcę wywoływać emocji, ale raczej dzielić się swoimi emocjami i doświadczeniami. I może to będzie rezonować z kimś, ktoś poczuje to samo. Może ta muzyka pomoże komuś przetrwać trudne chwile w jego życiu. Po drugie, zawsze staram się tworzyć muzykę w taki sposób, aby każdy słuchacz mógł nadać tekstom lub muzyce swoją osobistą interpretację. Wierzę, że to jest główna funkcja twórczości. Nie narzucanie wrażeń czy doświadczeń przez twórcę, ale znalezienie przez słuchacza tego, czego w danym momencie potrzebuje. Uważam, że w tym przypadku muzyka jest sztuką. Chcę, aby odbiorca sam zdecydował, co chce w niej odnaleźć.
Kiedy warto sięgnąć po Twoją płytę? W jakim stanie emocjonalnym?
Kiedy tylko chcesz. Kiedy szukasz oparcia w muzyce, kiedy czujesz się trochę przygnębiony lub kiedy dobrze się bawisz. Wierzę, że muzyka może w jakiś sposób inspirować i dodawać witalności, skłonić do myślenia w każdej chwili.
Co było dla Ciebie najważniejsze w procesie tworzenia albumu?
Osiągnięcie wysokiej jakości dźwięku. Dlatego pracowaliśmy nad albumem tak długo. Chciałem, żeby był dobrze zmiksowany i żeby w ostatecznych wersjach nie było żadnych wypełniaczy. Wierzę, że na tym etapie mojej kariery osiągnęliśmy maksymalną jakość dźwięku utworów. Oczywiście jest jeszcze miejsce na poprawę, ale biorąc pod uwagę moje zasoby i nasze możliwości, tutaj w Warszawie, zrobiliśmy wszystko.
Bardzo chciałem też pracować z orkiestrą na żywo i dlatego nagraliśmy ją w ostatnim utworze, postludium. Od strony koncepcyjnej ważne było połączenie bardzo różnych utworów w jedną całość i opowiedzenie historii. Teraz, gdy cały album jest dostępny na platformach streamingowych, jest to kompletny utwór muzyczny.
Chciałbym, aby publiczność polubiła tę muzykę. Oczywiście przede wszystkim robię to dla siebie, ale chcę, żeby słuchacze dzielili się ze mną tymi uczuciami, piękna muzyki lub tekstów, które stworzyłem. Jeśli tak będzie, uznam, że spełniły się wszystkie moje założenia.
Album „Pielgrzymi”, na który składa się pięć utworów, ukazał się na platformach streamingowych 21 lipca. Więcej informacji o działalności MY RON można znaleźć na jego stronie na Instagramie.